Zidentyfikowanie „dziur w wiedzy”, które chcemy zapełnić, oryginalne badania, opisanie ich w spójnej, klarownej opowieści… Trenerki nauki zwracają uwagę na elementy pracy nad publikacją naukową, o których warto, by pamiętali młodzi naukowcy.
O to, jak skutecznie przygotowywać badania i publikacje naukowe PAP pyta trenerki nauki związane ze stowarzyszeniem PolDoc. Prowadzą one szkolenia dla młodych naukowców i pomagają im w pierwszych krokach kariery naukowej.
PAP: Chciałabym, żeby przeprowadziły mnie panie – od początku do końca – przez proces pracy nad publikacją naukową. I pokazały, na co szczególnie młodzi badacze powinni zwrócić uwagę w poszczególnych etapach pracy. Od czego zaczynamy pracę nad publikacją?
Dr hab. Joanna Mucha (JM), trenerka nauki, pracownik naukowy Instytutu Dendrologii PAN: Musimy mieć pomysł na to, co chcemy światu przekazać. To jednak nie wystarczy! 70 procent pracy to przygotowanie – porównanie literatury czy przegląd tego, co zrobiły dotąd w danej tematyce inne osoby.
Dr Anna K. Jasińska (AJ), trenerka nauki, pracownik naukowy Instytutu Dendrologii PAN: Przegląd literatury musi być naprawdę głęboki. Doktoranci często myślą, że wystarczy zapoznać się z dostępną online literaturą anglojęzyczną z ostatnich kilkunastu lat. Nie wystarczy! Czasem może się okazać, że badania na podobny temat przeprowadzone były wiele lat wcześniej, a opublikowano je w książce zapisanej cyrylicą. Ja jako taksonom spotykam się z tym problemem dosyć często – np. muszę się odnosić do źródeł opublikowanych w XIX wieku. Zachęcam do korzystania z bibliotek!
Dr Justyna Małkuch-Świtalska, menadżerka nauki (JMŚ): Kiedy młody naukowiec projektuje badania, musi nie tylko udowodnić, że doskonale zna obowiązujący stan wiedzy w danym temacie. Musi też pokazać, że widzi luki w tych badaniach. Wiedza jest bowiem jak ser szwajcarski. Naszym zadaniem jest zidentyfikować, gdzie są w niej dziury i zaproponować, jak je zapełnić. Kiedy przygotowujemy bibliografię, zwracajmy uwagę nie tylko na to, co ktoś powiedział, ale i czego nie powiedział. Nauka zaczyna się tam, gdzie zaczynamy zapełniać dziury w wiedzy.
PAP: No to dobrze. Załóżmy, że naukowiec zidentyfikował już dziurę w wiedzy, która go interesuje. Jaki jest kolejny etap pracy nad publikacją?
AJ: Stawiamy pytania i hipotezy, wskazujemy problemy, które chcemy rozwiązać. I zaczynamy przygotowywać metodykę, która nam na to pozwoli.
JM: Powinniśmy się przyjrzeć, które z dostępnych metod są nam w stanie pomóc najpełniej odpowiedzieć na zadane pytanie.
AJ: Jeśli się okaże, że nie mamy dostępnych narzędzi, by hipotezę potwierdzić czy odrzucić, zastanówmy się, czy jesteśmy w stanie wytworzyć te narzędzia. Lub wykorzystać narzędzia znajdujące się w innych instytucjach na świecie. Czasami bowiem, żeby osiągnąć nasze cele badawcze, musimy nawiązać współpracę z innymi zespołami.
PAP: Załóżmy, że mamy więc już pomysł na to, jak przeprowadzić badania. Jaki jest kolejny etap pracy?
JMŚ: Zanim zaczniemy przeprowadzać badania, warto zastanowić się, co może być w nich nowego. W niektórych pracach jest to metoda, w niektórych – technika, w innych – sposób sformułowania idei. Kolejną rzeczą jest to, by od pytania do odpowiedzi badawczej iść mniej więcej po jednej linii logicznej. Jeżeli w naszych badaniach robimy „skok w bok”, bo coś przykuło naszą uwagę, to pamiętajmy, że kiedy będziemy te badania opisywać, artykuł musi zachować ciąg logiczny. Artykuł naukowy jest bowiem opowiedzeniem pewnej historii: co zrobiłam, dlaczego, jaką metodą, co mi wyszło, jakie wyciągam z tego wnioski.
PAP: Podoba mi się myśl, że publikacja naukowa musi być opowieścią. Czy mają Panie sprawdzone sposoby na to, jak ciekawie przedstawić tę historię?
JM: Na etapie projektowania artykułu powinniśmy się zastanowić, kogo te badania najbardziej zainteresują. I z myślą o takim odbiorcy go pisać, bo to będzie się potem przekładało na cytowania. Poza tym przekaz musi być od początku do końca jasny i spójny. Redaktorzy, którzy czytają pracę, patrzą też na to, czy dana praca wnosi coś nowego do nauki, czy jest dobrze zaplanowana i metodycznie wykonana. Jeśli spełnimy te kryteria, mamy duże szanse, że praca zostanie opublikowana.
JMŚ: Struktura publikacji i ciąg logiczny powinny być klarowne już na pierwszy rzut oka. I tak np. między częściami tekstu powinien być zachowany ciąg przyczynowo-skutkowy. Kiedy zaś przedstawiamy swoje hipotezy, czytelnik nie powinien mieć wrażenia, że są one naciąganie. Warto jednak zadbać nie tylko o to, by o badaniach dobrze się czytało, ale i by można było je pięknie i jasno przedstawić. Pięknie – kiedy mamy zdjęcia i ilustracje wyjaśniające, co zrobiliśmy. A jasno – kiedy np. mamy klarowne wykresy, na których dobrze widać najważniejsze zależności. Od początku pisania artykułu pisania powinniśmy się zastanawiać, jak go przedstawimy i udokumentujemy.
PAP: Większy nacisk kładzie się teraz na publikowanie w dobrych czasopismach, a sporo z nich jest po angielsku. Naukowcy czasem skarżyli mi się, że ich prace były krytykowane przez recenzentów właśnie za błędy językowe. Co na to poradzić?
AJ: W naszym instytucie większość prac przed wysłaniem tekstu do publikacji trafia jeszcze do firmy, która zajmuje się profesjonalną korektą tekstów naukowych pod kątem językowym albo do znajomych naukowców anglojęzycznych. Takie korekty można wpisać jako koszt projektów – np. NCN.
JM: Dobrze jest przed wysłaniem pracy do wydawnictwa dać ją jeszcze do przeczytania osobie niezaangażowanej w badania. Taka osoba jest w stanie wychwycić tekście niejasności, nieścisłości, urwaną narrację, miejsca, w których warto coś szczegółowo wyjaśnić. Takie życzliwe spojrzenie z zewnątrz może sprawić, że publikacja stanie się lepsza.
PAP: Jedna z badaczek mówiła mi, że wysłała pracę naukową do czasopisma naukowego, ale redakcja odrzuciła tekst nie wysyłając go nawet do recenzji. Badaczka odwołała się od tej decyzji i wyraźnie wyjaśniła, dlaczego jej praca jest tak istotna z praktycznego punktu widzenia. A dzięki temu pracę nie tylko opublikowano, ale i otrzymała wyróżnienie edytorskie. Jak sprzedać swoje badania w kontakcie z redakcją czy osobami, które nie siedzą w temacie?
JMŚ: W kontakcie z edytorem warto w punktach zwrócić uwagę na to, dlaczego badania są nowe i ciekawe. Dobrze jest stworzyć wrażenie, że chce się zapełnić dziurę w wiedzy, którą koniecznie trzeba zapełnić. I co będzie można później osiągnąć, kiedy dziurę tę się zapełni.
JM: Tak, rzeczywiście warto poświęcić czas na przygotowanie dobrego listu przewodniego do edytora, żeby go przekonać, żeby nasz artykuł został przesłany do recenzji. A w kontakcie z redaktorem warto wykazać, że nasza dziedzina jest ważna i na czasie.
PAP: Nasz artykuł trafia do recenzentów. Jak dalej wygląda proces? O czym nie należy zapominać:
AJ: Jeśli artykuł jest odrzucony przez recenzentów lub sugerują oni wprowadzenie dużych zmian, nie poddajemy się. Próbujemy to poprawić i wysłać ponownie. Nawet jeśli otrzymaliśmy sporo uwag, nie gniewajmy się na recenzenta. Pamiętajmy, że recenzentowi najczęściej zależy na tym, by nasze badania były jeszcze lepiej przedstawione. Nad każdą uwagą zawartą w recenzji należy się więc pochylić i na nią odpowiedzieć. Nie znaczy to, że mamy się ślepo ze wszystkim zgadzać. Jeśli widzimy, że recenzent nie do końca zrozumiał naszą myśl, to wytłumaczmy dokładnie, dlaczego z daną uwagą się nie zgadzamy.
JM: Czasami taki komentarz, z którym się nie zgadzamy, pokazuje, że recenzent czegoś nie zrozumiał. Wtedy warto się zastanowić, jak przerobić tekst, żeby przekaz był bardziej jasny. Korzystajmy z pracy, którą wykonał dla nas recenzent – zwykle specjalista z naszej dziedziny.
AJ: Zdarza się, że recenzent zaleca autorom przeprowadzenie dodatkowych eksperymentów. Jeśli mamy możliwości, aby te badania przeprowadzić, miejmy otwarty umysł i dopracujmy artykuł. Poświęćmy czas na kolejne badania, dopiszmy brakujące fragmenty. Najczęściej to bardzo poprawia jakość artykułu, dzięki czemu staje się on ciekawszy dla odbiorcy. Naukowcy jednak nie powinni bać się dyskutować z recenzentem.
PAP: Dzięki poradom pań przeszliśmy więc pozytywnie proces recenzji. Publikacja się ukazuje. Uff! Ja jako dziennikarka naukowa apelowałabym, żeby nie spocząć jeszcze w tym momencie na laurach. Warto poinformować o swoich badaniach świat – osoby, które mogą publikację przegapić. Warto streścić swoje badania na swojej stronie domowej czy poinformować o nich np. władze swojej placówki. A jeśli to badania ważne lub ciekawe – warto też dać znać mediom.
JMŚ: Skoro już mówimy o wyzwaniach w procesie tworzenia publikacji naukowych i promowania własnych osiągnięć, to przydałyby się w Polsce szerzej zakrojone programy szkoleniowe dla młodych naukowców. Oni bowiem nadal pozyskują informacje o zasadach i możliwościach publikowania naukowego w sposób fragmentaryczny – np. od znajomych. O publikacje starają się bez odpowiedniego przygotowania zarówno teoretycznego, jak i praktycznego. Spontaniczne działanie nie ułatwia zaś polskim naukowcom pracy i niejednokrotnie stawia ich w pozycji trudniejszej niż badaczy z innych krajów.
PAP: Na koniec chciałabym jeszcze, żeby w punktach podsumowały panie, jakie są najczęstsze błędy przeszkadzające młodym naukowcom skutecznie publikować.
Anna Jasińska:
- Brak poprawnej komunikacji z promotorem i innymi naukowcami, nienawiązywanie współpracy naukowej, brak dyskusji i poszerzania horyzontów;
- Zamknięcie się w pracy naukowej jedynie na realizację pracy doktorskiej, brak elastyczności i umiejętności zarządzania czasem;
- Nieznajomość lub słaba znajomość języka angielskiego, co przekłada się na trudności w zapoznawaniu się z niezbędną literaturą i uniemożliwia przygotowanie manuskryptu do zagranicznych czasopism;
- Odkładanie publikacji do doktoratu na ostatni rok – tu wchodzi nieznajomość procesu wydawniczego, okresu oczekiwania na recenzje, a dość często i konieczność wysyłania odrzuconego manuskryptu do kolejnych czasopism.
Joanna Mucha:
- Niejednoznaczność i niespójność pracy. A publikacja od początku do końca musi mieć logiczną spójność; nie może się w niej pojawiać zbyt wiele wątków pobocznych;
- Brak jasnego przekazu artykułu naukowego. Artykuł piszemy również dla innych naukowców. Jeśli zapominamy o czytelniku i piszemy tak, że nie zainteresujemy innych naszymi wynikami, mamy małe szanse na opublikowanie wyników naszych badań.
- Ignorowanie wcześniej opublikowanej literatury w danym temacie oraz przecenianie własnego wkładu w rozwój dziedziny,
- Ignorowanie uwag recenzentów i redaktora. Warto przyjrzeć się uważnie wszystkim uwagom, które otrzymujemy. Powinniśmy odpowiedzieć na wszystkie uwagi i pytania, choć nie musimy się ze wszystkim zgadzać. Ominięcie lub zignorowanie uwag recenzentów lub redaktora często powoduje odrzuceniem pracy, szczególnie w czasopismach z wyższym „impact factorem”,
- Nudny abstrakt, napisany specjalistycznym językiem z niewyjaśnionymi skrótami.
Justyna Małkuch-Świtalska
- Większość młodych ludzi nie ma opracowanej własnej strategii publikacyjnej. Prowadzi badania, a dopiero na końcu myśli, do którego czasopisma wysłać rezultaty. Dużo lepiej sprawdza się metoda robienia regularnego „rozeznania rynku”. Praca naukowa jest wówczas ukierunkowana, a artykuł naukowy przygotowywany sukcesywnie, według wymogów konkretnego czasopisma.
- Brak wiary w siebie, skutkujący zniechęcaniem się po pierwszym odesłaniu tekstu, pierwszej odmowie jego wydania.
- Młodzi naukowcy wysyłają często artykuły do czasopism niżej punktowanych tylko dlatego, że to tam publikowali już przełożeni lub inni naukowcy z tego samego ośrodka.
PAP: Dziękuję za rozmowę
PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala